Napisali o nas
Droga do Arkadii
Jan Sabiniarz - architekt, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. Zajmuje się ponadto twórczością literacką, malarską, fotograficzną, konserwacją zabytków oraz ekologią i muzyką.
Oprócz działalności zawodowej w planowaniu przestrzennym zajmował się pracą naukowo-dydaktyczną na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Swoje prace rysunkowe i malarskie prezentował na wystawach indywidualnych i zbiorowych m. in. w Warszawie, Poznaniu, Bydgoszczy, Toruniu, Brzegu, Chojnicach oraz we Francji i Niemczech. Publikuje na łamach prasy regionalnej i krajowej: "Echo Borów Tucholskich", "Promocje Pomorskie", "Architektura", "Architekt", "Murator", "Domy jednorodzinne", a także podręcznikach szkolnych oraz za pośrednictwem rozgłośni radiowych: Radio Pomorza i Kujaw, Radia Gdańsk, Radia św. Wojciecha w Gnieźnie oraz radiowej: Jedynki, Trójki i Czwórki, a także TV Polonia, TV1, TV2, TV3. Nagrodzony za całokształt twórczości m.in. przez Wojewodę Bydgoskiego i Fundację Kultury w Warszawie. Współpracuje z Centrum Animacji Kultury w Warszawie biorąc udział w przygotowaniu programów, wystaw, sympozjów i konferencji związanych z ochroną i kształtowaniem krajobrazu. Obecnie pisze drugą część książki "Architektura Borów Tucholskich", która zostanie wydana w tym roku przy pomocy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Gdańsku.
Architektura i filozofia
Sama architektura musi z czegoś wynikać, z pewnych idei, filozofii. Jeżeli architektura powstaje wyłącznie pod wpływem zewnętrznych mód, zmieniających się technologii, wtedy okazuje się, że jest to za mało. Gdy wypływa z jakiejś idei, to jest ona pełniejsza, bardziej naturalna, bliska człowiekowi i nie tylko pod względem materialnym ale i duchowym.
Dlaczego zajmuję się architekturą regionalną? - Zajmuję się nią od dawna i z różnym skutkiem, ze względu na ograniczone możliwości realizowania takiej architektury.
Jeszcze nie tak dawno, nie było dobrych, nawet tych najzwyklejszych materiałów budowlanych, choćby takich jak cegła czy dachówka. A jednocześnie przepisy administracyjne tępiły, lub uniemożliwiały stosowanie materiałów naturalnych. Trzcina i drewno, jako materiały budowlane, były synonimami czegoś wstecznego. Nikogo nie obchodziło, to że są to materiały zdrowsze, bliższe pod względem bioenergetycznym człowiekowi. Było to wielkie nieporozumienie. Wiele czasu spędziłem w takiej, krytej strzechą chacie z gliny i drewna, typowo "borowiackiej". Wyczuwałem klimat i nastrój jej kuchni z żywą wodą i ogniem oraz urok jej izb, malowniczość podwórka, z jaskółkami, stodołą i bocianem na dachu. Była to jakby baśniowa kraina, która najbardziej doceniana i odczuwana jest chyba tylko przez dzieci. Szkoda, że dorośli najczęściej zatracają wrażliwość dziecka. Dzieciństwo spędzałem w Borach Tucholskich, przyjeżdżając tam do babci i dziadka. Tam właśnie nauczyłem się "wsmakowywania" w tę architekturę, w ten cudowny, stary, ginący dziś świat.
Malowniczość, tych, kryjących w sobie jakąś niewypowiedzianą tajemnicę, zakątków dopełniały wysokie drzewa, tworzące wraz z domami ograniczoną całość. Przez różne pory roku roztaczały specyficzny mikroklimat i nastrój, nadając każdemu zakątkowi niezwykły urok. Drzewa i domy, w każdym miejscu i w każdym zabudowaniu, nadawały inny charakter wsi. Odróżniając je swoją niepowtarzalnością od innych, sprawiały że to właśnie one, nie inne, były sercu i myślom najbliższe. To one tworzyły, wraz z okolicą owe małe ojczyzny, które tak łatwo można było ogarnąć i zapamiętać wzrokiem, tym zewnętrznym i tym wewnętrznym, który mniej podlega niszczącemu działaniu czasu.
Kiedy w krajobraz wtargnęły betony, płaskie dachy, zrazu zakłóciły, a potem zniszczyły tę całą tradycję, która ukształtowana była przez wieki. Równocześnie wkraczały nowe technologie, nowy sposób życia. Pielęgnowane przez pokolenia wartości, niejednokrotnie ośmieszane, usuwały się w cień. Cywilizacja ma swoje prawa. Nieuchronny jest proces jej ewolucji. Nie można hamować go, ani zatrzymywać. jednak chodzi o to, żeby zarówno w przestrzeni materialnej jak i duchowej, wszystko to, co się rozwija, było wyrazem czasu i miejsca, w jakim ono się tworzy. Tym miejscem jest zarówno najbliższe otoczenie, jak i cały region, w jakim dom jest położony. Ten region ma swoją tożsamość, kulturę, swojskość. Tutaj chciałbym powołać się na drzewo, którego przykład jest dla mnie czymś oczywistym, bo naturalnym. Przecież wszystko to, co jest związane z Naturą, jest tym, co wręcz genetycznym zapisem bliskie jest człowiekowi. Drzewo stara się dostosować swój wzrost i rozkwit do gleby, z której czerpie soki. Jeżeli się nie przystosuje, to obumiera.
Architektura może świadomie lub podświadomie oddziaływać na ludzi. Może ona tłamsić, unieszczęśliwiać, potęgować zewnętrzne zakłócenie, wewnętrzne rozdarcie albo może pobudzać do rzeczy wzniosłych i pamiętnych, darząc ich przestrzenią, w której wszystko jest na swoim miejscu. Ta prosta prawda nie raz została potwierdzona przez psychologów i socjologów. Wystarczy rozejrzeć się i popatrzeć wokół nas. Żeby to ocenić, wcale nie trzeba do tego być teoretykiem architektury.
Zakorzenienie twórczości architektonicznej w duchu regionu, nie ma nic wspólnego z powielaniem skansenów. To byłoby nieporozumienie. Każda epoka ma swój własny czas, swoją współczesność, swój własny wizerunek i kształt. Jednak, tym co zaburzyło proces kształtowania myśli architektonicznej, jest brutalne przerwanie ciągłości kulturowej i historycznej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu ostatnich lat. Ta delikatna, życiodajna nić musi być z powrotem związana. To, co nowe trzeba do starego dodawać, modelować, wzbogacając formę o własną wizję, żeby ukazać kształt nowy, ale jakże przy tym swojski i bliski.
Polska tożsamość
Polska, zawsze była krajem tęskniącym do wolności i do tego, aby być sobą. Nie może być kimś ktoś, kto najpierw nie jest sobą. A ten, kto nie jest sobą, jest nikim. Trud i odwaga bycia sobą, są ceną, jaką płaci się za pragnienie i dar bycia innym - wśród innych. Nie chroniąc polskiej architektury w polskim krajobrazie zatracimy własną tożsamość, rdzenność, tradycję. Nie będziemy, tym co jest najważniejsze, wyróżniać się pośród innych krajów. Polska architektura nie jest jednolitą całością. Ona jest sumą architektury wielu regionów - tych, których wyrazistość przebija się jeszcze tu i ówdzie, która nie została jeszcze rozmyta uniwersalizmem i globalną unifikacją. Dopiero chroniąc zachowania odrębności i wyrazistości poszczególnych regionów, jesteśmy w stanie ocalić krajobraz polski. Krajobraz ten, jego wzorzystość, tworzą małe fragmenty - regiony, z których każdy zachwyca jako osobna całość, a jednocześnie tworzy różnobarwny fascynujący dywan całości. Jeśli o tym zapomnimy, źle będziemy się u siebie czuć. Nawet turyści nie odwiedzą naszego kraju zaśmieconego chaosem najrozmaitszych gustów i stylów, zagraconego bezdusznym budownictwem odciętym odciętym od jakichkolwiek korzeni, abstrakcyjnym - a prze to nijakim, wzorem z całego świata i znikąd. W ten sposób Polska zostanie krajem, zniszczonych krajobrazów.
Elementy przyrody i kultury wzajemnie się przenikają i dopełniają. Jeżeli w przyrodę wkracza brzydka architektura, to ona powoduje jej dewastację. Piękna, naturalna, zazwyczaj skromna architektura, może podkreślić piękno krajobrazu, nasycić go duchowością, jaką emanują dzieła kultury. Mogą one przyczynić się do sakralizacji przestrzeni, tak jak to działo się w czasach katedr.
Myślę, że nadchodzi czas opamiętania się. Zaczyna być zauważalne inne zrozumienie dla tych problemów. Dostrzegalne jest coraz większe zainteresowanie architekturą ekologiczną, która jest bliższa naturze człowieka. Okazuje się, że architektura tradycyjna ma w sobie wątki spełniające oczekiwania ekologiczne. Znowu zaczyna się także doceniać naturalne materiały budowlane takie jak: kamień, glina, trzcina i drewno. Niestety, ma to głownie miejsce w Stanach Zjednoczonych i krajach zachodnich.
Kamień jest wspaniałym budulcem, który nie zostanie łatwo zniszczony przez żywioły natury. To, co było w nim słabe, to z biegiem lat popękało, skruszyło się. Pozostało w nim to, co mocne, co wytrzymuje bezustanne zmiany temperatury, wilgotności i naprężeń. Jednocześnie kamień na zawsze zachowuje swoje żywe piękno - wtedy kiedy świeci kryształkami miki i kwarcu, a także wtedy, kiedy przyobleka się porostami i mchami. Kamień jako samoistny materiał lub wmurowany w mur, od wieków jest materiałem cenionym przez rzeźbiarzy, bywa natchnieniem malarzy, poetów. Ponadto, kiedy kamień wysłuży się w jednej budowli, można go użyć do drugiej, tak jak to dzieje się w cyklach przyrody. Nie zaśmieca on ziemi po jednorazowym użyciu. Warto o tym pamiętać dobierając skład i proporcje murarskiej zaprawy.
Drewno jest wspaniałym materiałem, o znakomitych walorach izolacyjnych i estetycznych. Starannie pielęgnowane, nie przyduszone grubymi powłokami lakieru lub farby, w miarę upływu czasu nabiera coraz większego uroku. W przeciwieństwie do materiałów sztucznych starzeje się pięknie. Zapewnia doskonały mikroklimat domu. Tak samo jak kamień - żyje. Podobnie jak człowiek - oddycha. Odpowiednio użyte, może spełniać najbardziej wyrafinowane wymogi w kształtowaniu form i struktur przestrzennych.
To samo można powiedzieć o strzesze dachu, będącej jeszcze kilka lat temu, odznaką zacofania, ubóstwa. Przysłowiowa strzecha, czuły symbol rodzinnego gniazda, jakże jest dziś pożądanym i poszukiwanym motywem przyrodniczego krajobrazu jezior i lasów, borów będących znakiem naszego regionu. Mieszkając w domu zbudowanym z tych materiałów, wiem, że jest on zdrowy, suchy i ciepły. A ponadto promieniuje jakąś niewypowiedzianą miłą, eteryczną aurą. Jednak budowa takiego domu wymaga dobrego, precyzyjnego rzemiosła. Rzemiosło, które przez wiele lat było rugowane z gospodarki, odradza się, niestety powoli. Na dom, który jest zbudowany z materiałów naturalnych, trzeba patrzeć jak na żywy organizm. Po to, żeby projektując i konstruując go wiedzieć jak współpracują jego elementy. Inaczej popełni się błędy, które sprawią wiele problemów użytkownikom takiego domu. Dlatego trzeba czerpać, ile się da, z doświadczeń pokoleń minionych, uzupełniając je współczesnymi osiągnięciami technologicznymi. A dzisiaj w czym wybierać.
Trzy rodzaje budownictwa
Nie wszędzie, nie w każdej części tego samego regionu można budować takie same domy. Innych materiałów i form trzeba użyć w krajobrazie przyrodniczym, a innych w krajobrazie kulturowym. Najważniejsze jest uchwycenie ducha miejsca tego regionu, w jakim i dla jakiego się tworzy. Tak samo ważne jest wnikliwe dostrzeżenie, wyodrębnienie i uporządkowanie jego najważniejszych, najbardziej charakterystycznych cech. Dotyczy to wyrazu całych zespołów przestrzennych, poszczególnych budowli, jak i ich detali. Jednak sens tworzenia architektury zakorzenionej w duchu regionu nie polega na ślepym, bezkrytycznym naśladownictwie wzorów epok minionych, lecz przede wszystkim, na inspirowaniu tradycją form spełniających współczesne, także użytkowe, wymogi cywilizacyjne.
Każdy region składa się z różnych obszarów przyrodniczych i kulturowych, o rozmaitym ich nasyceniu. Obszary przyrodnicze - to otwarte, niezabudowane tereny, ewentualnie z występującymi w rozproszeniu siedliskami. Obszary kulturowe - to tereny miast, wsi, osad, przysiółków. Dostosowując dom do miejsca, w jakim się go buduje, można wyodrębnić trzy rodzaje sposób budowania.
I tak na przykład zabudowa projektowana w krajobrazie przyrodniczym, powinna być niska, o kameralnej skali, ponieważ tam przyroda, a nie architektura powinny być głównym, dominującym motywem pejzażu. Zabudowa ta, powinna czerpać obficie z form i materiałów właściwych tradycji budownictwa wiejskiego regionu. Kameralna skala tego budownictwa odnosi się przede wszystkim do zabudowy mieszkaniowej, bo jest jej najwięcej w krajobrazie. Ale bywają miejsca takie, gdzie można tę architekturę uwznioślić, bardziej wyeksponować. Należy tu wziąć pod uwagę konkretny program i warunki odnoszące się do specyficznych zakątków krajobrazu, czyniąc to tak, jakbyśmy komponowali linię melodyczną krajobrazu. Wystarczy sobie przypomnieć włoskie pejzaże, gdzie pośród gór i tryskających kaskadami zboczy, w zieleni winnic, oliwek i cyprysów oraz dzikiej przyrody, schowane są tajemnicze domostwa, zameczki, klasztory - niby jaskółcze gniazda zawieszone na skałach. One wcale nie zakłócają krajobrazu. Wręcz przeciwnie, urozmaicają go. Dodają do piękna przyrody, nawarstwianą przez wieki duchowość, którą promieniują, dzieła kultury, tworzące przestrzeń duchową Ziemi.
Zabudowa urzeczywistniona w zwartych wsiach może już być nieco wyższa, o obszerniejszej skali. Ale i ona powinna spełniać te warunki, jakie wyznacza tworzenie domów w krajobrazie przyrodniczym.
Zupełnie inaczej powinno wyglądać kształtowanie zabudowy w miastach. Szczególnie dotyczy to miast, które to mają swój bogaty rodowód historyczny. Nowa architektura powinna być kreowana przy użyciu tych materiałów i form, które stanowią dominantę w sylwecie miasta, stanowiąc niejako jej ducha. W Chojnicach taką dominantą jest średniowieczny układ urbanistyczny miasta z Bramą Człuchowską, basztami, murami, fosą, kościołami i innymi obiektami zabytkowymi. Ta dominanta wyrażona jest skalą obiektów, formą ich brył, detali - materiałem, fakturą, barwą. To one powinny być źródłem inspiracji w tworzeniu nowych domów, tak aby podkreślić tę dominantę, tak aby uwydatnić ducha miasta!
Faszerowanie miejsc średniowiecznej zabudowy wystrojem elewacji wziętym z dowolnych epok jest nieporozumieniem. Powoduje to zanik indywidualnego charakteru miasta, utratę jego niepowtarzalnej urody.