Napisali o nas
Jedność z przyrodą
W postawieniu przez człowieka pierwszego prymitywnego płotu odgradzającego go od lasu i jego mieszkańców należy upatrywać początku postępującej wielowiekowej izolacji ludzi od ich środowiska naturalnego, z którym żyli dotąd w wyjątkowej harmonii.
Cywilizacja, w jaką jesteśmy coraz bardziej uwikłani, nie tylko otwiera nowe przestrzenie, ale także coś w nad gasi i odcina od korzeni - mówi Jan Sabiniarz, architekt, fotograf, malarz, poeta, orędownik miłości do przyrody, ekolog- Oddala od tego, co kształtowało się w nas długą drogę pokoleń. Dlatego powinniśmy sobie przypomnieć, że tylko bliski kontakt z naturą pozwala nam odzyskiwać to, co gubimy po drodze. Odbudowuje posiekaną w nas na kawałki duchowość, świeżość, harmonię myśli, uczucia i doznania. A wtedy dotyk chłodnego kamienia w skwarny dzień, smak źródlanej wody może stać się niezapomnianym przeżyciem.
Siły pierwiastków natury
Nie bez powodu dla Celtów las był prawdziwą świątynią, miejscem wybranym, w którym niebo zaślubiło ziemię, a drzewa stały się tajemną bramą prowadzącą do bogów i symbolem nieustannie odradzających się sił przyrody. Prastarzy myśliwi żyli w zgodzie z duchami leśnymi, a stare bóstwa traktowali jak równorzędnych partnerów. Dla współczesnego człowieka pozostało niewiele z tej filozofii. Czasami jest nią zapach żywicy w starych, gęstych i ciemnych kniejach. To w nim ukryta jest dzikość, żywiołowość i siła pierwiastków natury, a także jeszcze wiele innych tajemniczych sił dotykających najgłębszych poziomów naszych dusz. To one sprawiają, że przechodzimy w stan wyciszenia, nabieramy pewności siebie i wewnętrznej siły. Nawet sam Tacyt donosił o tym, jak wielki był kult lasu u Germanów, a religie kreteńskie mówiły, że drzewa są domem bóstw i dlatego nieustannie je adorowano. Grecy nigdy nie wycięli gaju do ostatniego drzewa, które pozostawiali Artemidzie. to pod figowcem Gautama doznał oświecenia i stał się Buddą, to Las Broceliande był świadkiem potężnej magii czarodzieja celtyckiego Merlina, a Moreński dał schronienie Tristanowi i Izoldzie. Stare drzewa wspaniale rosną w miejscach mocy albo stają się drogowskazem prowadzącym do starego uroczyska.
Kontakt z otwartym pejzażem
Kiedy nasi przodkowie mieszkali w gęstych lasach, nie mieli żadnych problemów z czczeniem starych drzew lub gajów. - Spis świętych drzew otwierały dęby, po nich były jesiony, buki i jałowiec - mówią eksperci. - Ale i sama natura podpowiadała ludziom, gdzie w lesie należy szukać miejsc, w których można nawiązać porozumienie z ziemią. Właśnie w nich rośnie głóg, cisy i jałowce. Germanowie zagajniki z cisami i jałowcem traktowali jak święte i nikt nie odważył się w nich na odcięcie najmniejszej gałązki. Takim miejscem jest Aleja Mnichów w pobliżu miejscowości Łążek, niedaleko jeziora Piaseczno, w Borach Tucholskich. Około dwustu jałowców pospolitych tworzy urokliwy szpaler po obu stronach drogi gruntowej, a ich uzdrawiającą energię czują mieszkańcy pobliskich domów. - Człowiek w kontakcie z otwartym pejzażem lasów, jezior, gór wzbogaca swoją duszę, wyobraźnię, wrażliwość i jaźń - mówi Jan Sabiniarz. - Coraz mniej mamy dzisiaj ciszy, nie tylko tej zewnętrznej, ale i tej wewnętrznej, będącej ziarnem nieskończoności. Dzięki niej powracamy do pierwotnej czystości. Cisza jest bramą, bez której nie ma dostępu do tego, co wielkie szlachetne, dobre i piękne.
Nie odkładajmy ekofilozofii na półkę
Ale nasi przodkowie wcale sobie nie zdawali sprawy, że kiedy żyli w lesie, wypełniał ich tajemny związek z Naturą. Instynktownie czuli, jak określa ich we wszystkich aspektach życia, ale oczywiście nie potrafili tego ująć w jakiekolwiek poglądy czy teorie. Relacje człowiek - przyroda stały się przedmiotem rozważań filozoficznych znacznie później. To nikt inny jak M. Heidegger rzucił nas na kolana, przypominając, że człowiek nigdy nie był i nie będzie panem bytu, lecz jego pasterzem. Dla norweskiego filozofa, ekologa Arne Naessa, natura jest nie tylko środowiskiem człowieka, ale niepodzielnym systemem, w którym tworzy z nią jedność. - Tylko, że nasza planeta, z całym jej cudownym bogactwem rzeczy i zjawisk, jakże jest dzisiaj wobec nas bezbronna - wyjaśnia Jan Sabiniarz. - A przecież to my jesteśmy za nią odpowiedzialni. Stwórca dał nam miejsce na Ziemi po to, byśmy zachowali jej piękno. To całe doświadczenia pokoleń, wiedza i nauka, wrażliwość i mądrość powinny być busolą pokazującą cel i drogę do osiągnięcia harmonii z przyrodą. Tylko raz przejdziemy przez ten świat i dlatego trzeba umieć wnieść się wysoko ponad siebie, żeby ujrzeć to, czego jesteśmy świadkami, w pełnym świetle i nieskończonej ilości punktów widzenia. A pomoże w tym wrażliwość i świadomość tajników własnej duszy i świata. Te wartości są podstawą ekofilozofii, która nie jest kaprysem, a koniecznością. Ekofilozofia to postawa: działajmy sercem, myślą, słowem i czynem, żebyśmy nie zmarnowali daru życia i świata, jaki otrzymaliśmy i jak będziemy dłużni tym, którzy tu będą po nas! Świadomości ekofilozoficznej nie wolno odłożyć na półkę. Jej idea powinna zostać rozpisana na drobne, uchwytne dotykiem myśli i rąk cele szczegółowe, zapewniające różne sposoby jej realizacji.
Magia uroczysk
Dzisiaj nas samych, tak jak kiedyś przodków, ciągnie w najbardziej dzikie odludne miejsca, by tam szukać porozumienia z przyrodą. Tylko oni wiedzieli, gdzie są i mieli do nich blisko, my musimy ich szukać i dojeżdżać czasami z drugiego końca Polski. Uroczyska do dzisiaj zachowały swoją magię, cudowne źródełka, kurhany, kapliczki. Takim miejscem jest polana nad Rospudą, na skraju Puszczy Augustowskiej. To starodawne miejsce kultu religijnego przetrwało do czasów dzisiejszych. W dzień św. Jana przybywali tu pielgrzymi, modlili się i obmywali w rzece, uważanej za cudownie leczniczą i składali pod krzyżem ofiary. Do dzisiaj woda w tym miejscu traktowana jest jako uzdrawiająca. Innym miejscem jest uroczysko Kołatek niedaleko Olsztynka, gdzie znajduje się cudowne źródełko, diabelskie kamienie i kamienne groby. Ale nie mniej magiczna jest kaplica św. Anny, zbudowana na zboczu Grabowca, niedaleko Milkowa w Karkonoszach. Każdy, kto okrąży ją siedem razy, nabrawszy przedtem w usta wody ze źródła, będzie miał zapewnione szczęście w miłości. A o jej dobroczynnym wpływie na zdrowie, wiadomo nie od dziś. Podobnym miejscem, emanującym pozytywną energią jest również najstarszy rezerwat w Polsce, jakim jest uroczysko cisów w nadleśnictwie Wierzchlas w Borach Tucholskich, najpiękniejsze i największe skupisko tych drzew w Europie. Wśród sosen, starych dębów, lip, grabów, brzóz, jaworów rośnie około czterech tysięcy cisów, a najstarszy pamięta czasy Bolesława Chrobrego. To prastare miejsce od zawsze fascynowało swą tajemniczością. To właśnie tutaj w latach międzywojennych Leon Wyczółkowski szukał z lasem tajemnego związku, z którego narodziło się ponad sto prac w kredzie litograficznej i tuszu przedstawiających cisy. Skoro sam malarz nazywał uroczysko "Świętym Gajem", nic dziwnego, że szkice emanują niepowtarzalnością graniczącą z magią przyrody.
Kraina czysta jak len
- Urodziłem się we wsi Rosochatka, położonej w najgłębszym zakątku Borów Tucholskim - wspomina Jan Sabiniarz. - Rosnący dokoła bór był jakby przedłużeniem chaty, wtulonej w olbrzymie lipy, wśród których zbudowali swój dom praprzodkowie moich przodków. to tu zamyka się bez pęknięć koło czasu. Przebijając się przez zgiełk życia, powraca kraina dzieciństwa odczarowywana kropelkami rosy w trawie, smakiem dojrzałych wiśni, pachnącego chleba. Kiedy rąbię drzewo, rozpalam ogień, rozkoszuję się jego blaskiem i ciepłem żywej istoty, mającej swój kolor, zapach i kształt. Kraina cicha i czysta jak len, który nie tylko spłowiał na słońcu, ale z biegiem lat nabrał przedziwnej jasności i bieli. Tylko tutaj mogę wpatrywać się w rozgwieżdżone niebo, wdychać zapach żyta, wędrować przez leśne ścieżki porośnięte wrzosem i macierzanką. Zwędrowałem, zmierzyłem Bory Tucholskie, wzdłuż i wszerz, patrząc z wysoka i w głąb, ale zawsze przez pryzmat miłości, przez szeroko otwarte okno niekończącego się zachwytu i oczarowania. Byłem drzewem i wiatrem. Kreśliłem jak ryba podwodne hieroglify albo jak bielik zataczałem wysoko koła w błękicie. Z tego, co dały mi Bory, najcenniejsza jest miłość, to z niej czerpię siły, by je w sobie pielęgnować.
Świadomość źródła daje siłę
Ale i on sam robi wszystko, żeby im pomóc. Projekt "Bory Tucholskie - moja mała ojczyzna" uzyskał nagrodę specjalną w III edycji konkursu zorganizowanego przez Fundację Kultury. A jego zbudowany w duchu regionu dom, położony malowniczo na leśnej polnie w krainie jezior Borów Tucholskich, jest ośrodkiem skupiającym wielu myślących i działających podobnie jak on ludzi i z Polski, i z całej Europy. - Świadomość źródła daje poczucie prawdy i siłę - uważa Jan Sabiniarz. - I wciąż trzeba do niego wracać, by odkrywać prostotę wody i ognia, wsłuchiwać się w kamienie i serca drzew. Trzeba zrywać zmartwiałe skorupy rutyny i pozbawionych woli, uczuć i myśli nawyków, po to aby docierać do tego, co rdzenne, pierwotne, czyste, skończone w swym kształcie po krańce świata. Ale ludzie już od dawna szukali instynktownie takich czystych i bezpiecznych miejsc. Amerykański transcendentalista Henry David Thoreau często powtarzał - Kiedy mogę się odrodzić, szukam najciemniejszego lasu i najgęstszego i najbardziej nieprzebytego, szukam najbardziej odludnych mokradeł, z dala od zgiełku miast. Wchodzę tak jak do świętego miejsca. Tam właśnie tkwi moc, istota Natury.
Tajemnica nadająca życiu sens
Ale taka jedność ludzi z przyrodą to przecież podstawowa zasada wszelkich ruchów ekologicznych, postulujących stworzenie systemu opartego na relacji: jesteśmy częścią przyrody i musimy pozostać z nią w harmonii. - Zanim zaczniemy wpływać na model świata, powinniśmy najpierw budować go w sobie, a on nigdy nie będzie miał zamkniętego kształtu - wyjaśnia Sabiniarz. - Trzeba zostawić czas i miejsce na jego otwartość i ewolucję! - Aby móc stawać się sobą, człowiek musi powrócić do pierwotnej czystości, przestrzeni, w której wszystko jest jasne i proste, od której zaczyna się wszystko w drodze ku bezkresom - kontynuuje. - Kto nie zanurzy się w prostotę i czystość źródła, ten nie rozwiąże zagadki, którą jest on sam dla siebie. Tam, gdzie panuje prostota i czystość, tam także jest tajemnica, nadająca życiu sens.