Jedność z przyrodą
28 listopada, 2023
Domy z korzeniami
28 listopada, 2023

Napisali o nas

Ptakiem być

Gazeta Pomorska, 22 sierpnia 1997 r. | autor: Emilia Bystrykowa
Podzielony między dwa światy - miejski i wiejski - znaczną część życia spędza Jan Sabiniarz w drodze. - Bo nie da się żyć w pełni, do końca, ani tu, ani tam - mówi laureat trzech nagród w konkursie "Małe ojczyzny - tradycja dla przyszłości".

W Chojnicach osiadł blisko ćwierć wieku temu, uciekając od zgiełku świata, mód i prądów, urzędniczych biurek i uczelnianych katedr. "Trudno nie lubić miasta, w którym się żyje na co dzień, choć jak wszystko na świecie, ma ono swoje blaski i cienie. Stare mury przemawiają historią sięgającą średniowiecza, a okolica urzeka wspaniałą, stosunkowo jeszcze niezdewastowaną  nieprzemyślanymi działaniami cywilizacyjnymi przyrodą. Kultywowanie tradycji, historii, kultury oraz pielęgnowanie i fascynacja przyrodą to wartości od dawna skupiające działania wielu ludzi. Wierzę w ich trwałość i ciągłość. Dzięki nim coraz wyraźniej zarysowuje się i uwydatnia oblicze naszego miasta i regionu" - napisał własnoręcznie i dostarczył faksem do redakcji, by Boże broń niczego nie uronić, ani nie przekręcić.

Z jego mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy ruszamy, gdzie duch inny. Na Mogiel.

Wyobrażałam to sobie tak: stoimy z Sabiniarzem - architektem domów z duszą, doskonale zakorzenionych w tradycji i zharmonizowanych z krajobrazem, na półwyspie. On powiada tak, jak pisze: że potrzeba nie tylko kamienia i drewna, ale również wysnutej z marzeń i przeszłości idei, wyrażonej poprzez bliską człowiekowi i przyrodzie formę, aby

"Był Dom

Prosty i piękny

W nim wszystko

Na swoim miejscu."

Opowie mi - przewidywałam - o rodzinnej Rosochatce, wioseczce w gminie Śliwice i o ludziach z dzieciństwa, tak prostych i pięknych jak bory. O dziadkowej chacie, do której wejścia niby wierne psy strzegły wielkie, płaskie kamienie. Trzeba było się pochylić, żeby wejść do środka, oddając niejako pokłon domowi, którego białe ściany emanowały ciepłem, a małe okienko wystarczyło, by oświetlić miejsce przy stole. Zbyt duże okna - wytyka kolegom architektom - nadmiarem światła skazują na wygnanie ducha z domu, pozbawiając go tajemnicy. "Puste są domy bez ciemnych zakamarków, pokoje bez tajemnic, jak drzewa, którym odebrano cień".

I teorię małych ojczyzn rozwinie, sądziłam, zataczając trzy koncentryczne kręgi. Mała ojczyzna to przecież dom, jego okolica i region, to przyroda i kultura - domu, okolicy, regionu. To ukochane Bory Tucholskie. W nich, jak w każdej innej małej ojczyźnie, każdy może tworzyć wartości uniwersalne, o przydatności globalnej.

Wszystko potoczyło się inaczej. Pan Jan, stary spec od współpracy z reporterami, zmusił mnie do roboty już w samochodzie, a spod domu, przy którym zamierzaliśmy wprowadzać do notesu mogielowego ducha, martwiąc się, czy ducha można streścić, przepędziła nas wspaniała, letnia burza. Więc usiedliśmy przy lampce wina... I pogawędziliśmy.

O życiu: są dwie przestrzenie, dwa żywioły. Wieś i miasto. Niebo i ziemia. To, co stworzone przez człowieka i co przez Boga. Ich elementy nakładają się i przenikają. Powodują, że żyjemy w pełni. A może nie wszystkim obie są zbędne? Może komuś wystarcza to, co biologiczne...

O prawdzie: zgiełk i szum informacyjny odbierają równowagę, której nie brakowało naszym przodkom. Więcej medytowali, częściej docierali do prawdy. Tylko w ciszy człowiek uważnie rozgląda się wokół siebie i zagląda w siebie. Tylko w ciszy wokół niego rozwija się i ożywa ta druga przestrzeń. I wtedy bywa, że pod koniec wie. Ale tylko bywa.

O harmonii: jest owocem ciszy. Rodzi się już o świcie, gdy za szybą zamajaczy gałąź drzewa, zakwili ptak. Nie przekręcaj gałki radioodbiornika. Rozdygotany poranek przyniesie ze sobą rozdygotaną resztę dnia.

O architekturze: to skamieniała muzyka. O muzyce: nie, to nie hobby, to część życia. O poezji: jej język może przywrócić międzyludzką komunikację w świecie zmasakrowanych wartości.

Najważniejsze dla architekta, muzyka, malarza, poety: ocalić sakralność domu, okolicy, regionu. Nie pozwolić zatrzeć rysów małej ojczyzny w Europie bez granic.

Mogiel jest półwyspie otoczonym siedmioma jeziorami, z czego pięć łączy Zbrzyca. Leży na pograniczu województwa bydgoskiego i słupskiego, 35 km od Chojnic, krok za Zaborskim Parkiem Krajobrazowym. Jan Sabiniarz odkrył ten zakątek sześć lat temu, zachwycił się jego urodą i na nim - trudno powiedzieć: zbudował, raczej stworzył - dom, w którym zmaterializował ideę.

Stare fotografie uwieczniły pierwszą wersję budowli - standardowe pudło, pod które położył zręby pewien gdański plastyk, zmierzający się tu ukryć przed trzecią wojną światową. Zmarł nie dokończywszy dzieła, a spadkobiercom niezbyt chyba było po drodze do ojcowizny na Mogielu, skoro po latach sprzedali dom panu Janowi.

 A oto ten sam dom, przekształcony przez chojnickiego architekta w stylową chatę kaszubską z podcieniami i wiązaniami na "jaskółczy ogon". Ścian z drewnianych bali nowy gospodarz nie ukrył, jak zamierzał poprzednik pod tynkiem. Za to z dachu zdjął brudnoszarą dachówkę i poszył go trzciną. Razem z kamieniami, które widnieją w fundamentach, właśnie drewno i trzcina stanowią idealnie zsynchronizowany z otoczeniem budulec. Wewnątrz dom wyposażony jest we wszystkie zdobycze cywilizacji z kafelkami "na błysk", stylowe meble oraz starannie dobrane przedmioty użytkowe i dekoracyjne.

Jest sierpień, chata Jana Sabiniarza na Mogielu, wraz z wdzięczną małą architekturą, nurza się w kwiatach i zieleni. Balsamicznie pachnie las, z pni drzew "emanuje moc olbrzymów". Zimą wszystko okryje śnieżny puch. Rozbłysną światełka choinki. Lubią tu zaglądać goście, ludzie piękni, z kraju i ze świata.

- W dzieciństwie - mówi Jan Sabiniarz- chciałem być lotnikiem, jak ptak mierzyć się z nieskończonością przestrzeni.

Został na ziemi, ale niezupełnie.

Jan Sabiniarz ukończył Wydział Architektury Politechniki Gdańskiej. W latach 80. pracował w Zakładzie Kształtowania Otoczenia Wydziału Sztuk Pięknych UMK. Obecnie jest specjalistą do spraw planowania przestrzennego w Zaborskim Parku Krajobrazowym.

Projektuje domy, wnętrza, meble. Maluje, fotografuj. Komponuje muzykę do słów własnych i innych autorów. Pisze. Wydał kilka tomików wierszy, z których ostatni - "Drzewa mojego życia" zadedykował "tym wszystkim, którzy ziemię zazieleniają jak drzewa".