Inwestor dobrym psychologiem
28 listopada, 2023
W poszukiwaniu odpoczynku
28 listopada, 2023

Napisali o nas

Lepianki klasy LUX

Polityka, 15 stycznia 2005 r. | autor: Ryszard Socha
Jeśli wędrując po Borach tucholskich natrafimy na drewnianą chałupę z trzcinową strzechą, to nie ma pewności, że stoi przed nami wiejski zabytek. Kilkadziesiąt tego rodzaju chat wyszło w ostatnim ćwierćwieczu spod ręki Jana Sabiniarza, architekta i poety zamieszkałego pod Chojnicami.

Im bardziej cywilizacja oddala nas od natury, tym większe zainteresowanie jest wszystkim co naturalne. Jest naturalna żywność, odzież, teraz przychodzi moda na naturalne domy. Jedne wzorowane są na skansenie, inne korzystają z osiągnięć programów kosmicznych.


Jeśli wędrując po Borach tucholskich natrafimy na drewnianą chałupę z trzcinową strzechą, to nie ma pewności, że stoi przed nami wiejski zabytek. Kilkadziesiąt tego rodzaju chat wyszło w ostatnim ćwierćwieczu spod ręki Jana Sabiniarza, architekta i poety zamieszkałego pod Chojnicami. Sabiniarz mówi, że czepie z lokalnych wzorów, ale daleki jest od niewolniczego kopiowania. Korzysta z naturalnych materiałów i tradycyjnych technologii. Fundamenty z reguły projektuje z kamienia. Domy najczęściej są murowane, ale licowane drewnem. Drewniane stropy i podłogi. Całość osłania najczęściej strzecha z trzciny, bo dobrze trzyma ciepło i jest trwała - wytrzymuje 70- 80 lat. W te dachy architekt wpasowuje lukarny, bo dziś ludzie chcą wykorzystywać poddasza do celów mieszkalnych. Dachy słomiane wymagają wymiany po 15- 20 latach. Dlatego u współczesnych miłośników tradycji przeważnie przegrywają z trzciną, gontem, wiórem osikowym. Taki dom - zdaniem Sabiniarza - stwarza mikroklimat. Zimą nawet łatwiej go ogrzać, latem utrzymuje przyjemny chłód.

Słoma w domu

Dom ma zachować podwójną harmonię - z najbliższym otoczeniem i regionem, z tym, co w nim niepowtarzalne, co sprawia, że mieszkańcy czują się u siebie, a przybysze mają okazję poznać coś nowego. - Wskrzeszenie lokalnego budownictwa aktywizuje ludność - dodaje Sabiniarz. - Odradzają się budowlane rzemiosła jak ciesiółka czy kamieniarstwo. W 1981 r., kiedy krył strzechą swój pierwszy dom, otoczenie dziwnie na niego patrzyło. Okoliczni mieszkańcy uważali strzechy za oznakę ubóstwa. Nie wiedzieli, że na Zachodzie na taki powrót do tradycji stać głównie ludzi zamożnych. Poza tym nie było fachowców. Ci, którzy pracowali u Sabiniarza, pojechali na Zachód dokształcać się. Teraz w Borach Tucholskich są dwie specjalistyczne ekipy.
Klienci Sabiniarza to najczęściej mieszkańcy miast, przenoszący się na obrzeża- lekarze, prawnicy, informatycy, inżynierowie, muzycy. Duży, świeży pieniądz jeszcze do niedawna raczej stronił od drewna i strzechy. Ale ostatnio pojawiają się też chętni z tej grupy. Decydują się na wyselekcjonowane, drogie materiały naturalne.
Domów z drewna lub z dużym jego udziałem powstaje sporo w różnych częściach kraju. Natomiast na budowanie z niewypalanej, przesuszonej gliny decydują się wyjątki. Chociaż fachowcy twierdzą, że ten budulec ma równie dobre właściwości cieplne, klimatyzacyjne, zdrowotne, że redukuje szkodliwe dla organizmu promieniowanie, coś, co określa się mianem smogu elektromagnetycznego.
Nie robią też wrażenia zachęty, że taki dom w stanie surowym można zbudować o 30 proc. taniej aniżeli dom z cegły czy pustaków. Że surowiec nieraz można znaleźć na własnej działce. Że co trzecia budowla na świecie jest z gliny, a najstarsze fragmenty, które dotrwały do naszych czasów pochodzą z ok. 3200 r. przed Chrystusem. Technologie gliniane są traktowane ciągle jako ekologiczna osobliwość. Działa tu głównie bariera psychologiczna - glina kojarzy się w Polsce z lepiankami. I nie zmienia obrazu rzeczy przywoływany przez zwolenników gliny przykład XVII - wiecznego pałacu w Tarchominie, który nadal służy użytkownikom. Jednak prawdą jest, że gliniane pałace i dwory budowano u nas rzadko.